Zgodnie z szyderczą radą Hope, Santos poszedł porozmawiać z Lily. Opowiedział jej o Glorii, o tym, jak się w niej zakochał, zrelacjonował rozmowę z jej matką i powtórzył plugastwa, które od niej usłyszał. Mówił o swojej wściekłości, o obawach, w końcu zadał Lily pytanie rzucone przez Hope. - Westchnąłeś. - Dlaczego? - mruknął Santos bardziej do siebie niż do dziewczyny. - Mówisz, że to on ich nasłał na ciebie. To znaczy kto? - Tak... długo... czekałam. arystokratów na wiejskie bale. I nadal za nią tęsknił. Przelotne związki zamiast zmniejszać, podsycały tylko nienasyconą tęsknotę. Dopiero teraz spostrzegła, że przywiera do niego kurczowo. Przez długą chwilę stali Bryce uśmiechnął się, zrobił, o co prosiła i podążył za nią. - To mój hotel, panie władzo, i mogę chodzić, gdzie mi się podoba. we modele, które zostaną wypuszczone na rynek za jakiś - Okropna. Nie znosi moich wygłupów. - Już przy samochodzie Gloria wyciągnęła ku Santosowi dłoń z kluczykami i spytała: - Chcesz prowadzić? - Odpocznij - powiedział. - Ja ją wykąpię i położę. przenosić na mnie nienawiści do swojej rodziny. Okoliczności są zupełnie inne. - Odwrócił powiedzieć, żebym była zaskoczona.
następną środę. - Poinformował mnie wczoraj, że dziś rano nie zejdzie, żeby panią pożegnać. Wzdrygnęła się. Znał prawdę od dziesięciu lat, a ona przez cały ten czas o niczym nie wiedziała. Żyła w zupełnej nieświadomości.
chodź, Dane. - Ja też już się zbieram - oświadczył Nate. - Po jaką cholerę chcesz iść na cmentarz? - warknął ostro.
Sheila była ostatnio z Dane'em. Poszła do niego, - Gdzie jest nasz lokator? - Czyli w końcu zrozumiałeś? - Naraz posmutniała z powrotem,
- Dobrze. Zerwał się na równe nogi. - Przynieś paczkę dla Tii. Po drodze weź dwie cole. Jackson wyszedł bez słowa. Nie przeszkadzało mu, że przyjaciel potraktował go jak posłańca, to należało do rutyny. Santos znany był z tego, że dokonywał cudów z opornymi świadkami, szczególnie z pracującymi dziewczynami. Ufały mu, ponieważ nie osądzał ich i nie lekceważył. Inni policjanci traktowali je przeważnie jak kogoś gorszego lub oczekiwali darmowych usług. Takich dziewczyny nienawidziły. Hope zmarszczyła czoło, zerknęła na zegarek. - Już! kwok - powiedział z lekkim rozbawieniem w głosie. - Co takiego? - spytał miękko.